środa, 2 maja 2018

Toyota Yaris III FL2017 - pierwsze 2000 km.

Samochód odebrałem z salonu w Markach 18 kwietnia, zdając jednocześnie poprzedniego Yarisa. Przez dwa ostatnie tygodnie pokonałem za jego kierownicą 2 tysiące kilometrów, mogę się więc pokusić o pierwsze uwagi na temat mojej nowej służbówki. Facelifting 2017 najbardziej widoczny jest z tyłu samochodu i w jego środku. Delikatnie zmienił się też przód, który dalej wygląda dobrze, jednak tył samochodu moim zdaniem mógłby być delikatnie bardziej... nowoczesny. Światła są zbyt duże i zbyt pozaokrąglane. Brakuje trochę pazura, jakiegoś ostrego elementu, ostatecznie delikatnego rozbudowania świateł z poprzedniego liftu (które ładnie pasowały do tego miejskiego autka), a nie tak radykalnej zmiany, na dodatek nie w tym kierunku co trzeba... Przód jak wspomniałem wizualnie zmienił się niewiele, drobna korekta świateł i ozdobników wyszła samochodzikowi na dobre. Środek natomiast uległ głównie zmianom za sprawą siedzeń, zegarów i dodatkowym zespołom przycisków.
Siedzenia, jak widać na zdjęciu, dostały tapicerkę w różnych odcieniach, co dodaje im uroku. Oczywiście, podobnie jak w poprzedniej wersji Yarisa, prócz standardowego zakresu ustawień, siedzisko, w zależności od upodobań kierowcy można podnosić, lub opuszczać w pionie. To nie GTI, więc trzymanie boczne nie jest idealne, ale jak przypomę sobie pierwszą, czy nawet drugą wersję Yarisa postęp jest niebagatelny.
Standardowe radyjko z monochromatycznym wyświetlaczem z poprzedniej wersji zostało zastąpione radiem z dużym kolorowym i dotykowym ekranem. Niestety zniknął odtwarzacz CD, więc chcąc posłuchać muzyki jesteśmy skazani na radio, bluetooth (telefon), lub USB. W sumie szkoda, bo CD to chyba jeszcze nie tak wielki przeżytek.
Całe urządzenie multimedialne wydaje się dość intuicyjne, jednak sposób wyświetlania nazw stacji radiowych (radio zapamiętuje info podawane przez RDS i po ponownym uruchomieniu zamiast nazwy ulubionej stacji można np. zobaczyć nazwę "Jennifer") jest nieczytelny. Ich strojenie jest banalne, ale już zaprogramowanie, odbywa się w dość dziwny sposób, chyba jakoś... "automatycznie"? Nie wiem, nie próbowałem tego rozszyfrowywać, na co dzień bowiem słucham w zasadzie tylko trzech stacji, a te dodałem do "ulubionych".
USB natomiast nie pozwala na odtworzenie zawartości poszczególnych folderów (o ile oczywiście zostały na nośniku utworzone), co wymusza konieczność wybrania danego wykonawcy, którego chcemy posłuchać, niestety w przypadku słabego otagowania jakiegoś utworu jego odnalezienie może nastręczyć pewnych trudności i być denerwujące. Cały system gra jednak fajnie i można się cieszyć z jakości dźwięku wydobywającego się z naszych głośników. Jak na zestaw fabryczny jest naprawdę nieźle. Zegary centralne zyskały ładny kolorowy wyświetlacz, który został ulokowany między obrotomierzem, a prędkościomierzem. Prócz standardowego przebiegu, można ustawić sobie różne podglądy eksploatacyjne dotyczące spalania, prędkości, czasu jazdy, itd. Fajne, czytelne, czasami przydatne. Podświetlenie z bursztynowego zostało zamienione na błękitno-białe. Wygląda i lepiej i stało się czytelniejsze.
Z wodotrysków samochód został wyposażony w czytnik znaków ograniczenia prędkości (które wyświetlane są na panelu centralnym), układ ostrzegania o zbliżaniu się do przeszkody (sygnał dźwiękowy i czerwony napis "hamuj" na wyświetlaczu), a także w automatyczny układ zmieniający światła mijania i drogowe. Tego ostatniego nie miałem jeszcze okazji przetestować, ale pewnie w niedalekim czasie takowa się nadarzy. Samochód potrafi również sygnalizować zjechanie z pasa ruchu (w podobny sposób jak ostrzega o konieczności wyhamowania przed przeszkodą), niemniej bywa to denerwujące i po pierwszych kilku kilometrach system ten dezaktywowałem. Trzy ostatnie funkcje (pasy, hamowanie, światła) aktywuje się za pomocą przycisków umieszczonych pod kierownicą z jej lewej strony, w miejscu, w którym w poprzedniej wersji była otwarta szufladka na jakieś drobiazgi, albo paczkę papierosów. Warto także w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym systemie - wspomaganiu ruszania pod górkę. Nie aktywuje się go żadnym przyciskiem, po prostu sobie jest, a jego praca polega na "przytrzymaniu" hamulców przez około sekundę po puszczeniu pedału hamulca, w sytuacji, kiedy samochód stoi "pod górkę". Dla młodego i niedoświadczonego kierowcy, może to być duże ułatwienie, nie wymusza bowiem używania hamulca ręcznego dla bezpiecznego startu, bez osuwania się samochodem w dół. Yaris ma podobno również możliwość samodzielnego wyhamowania przed przeszkodą, jeżeli samochód porusza się z prędkością nie większą niż 30 km/h, ale nie wypróbowałem tego "cudu" i jakoś mi się do tego nie spieszy...
Silnik 1.5, zyskał w stosunku do swojego mniejszego poprzednika kilkanaście koni mechanicznych, nie wzrósł natomiast jego apetyt na paliwo - średnie spalanie w cyklu miejskim nie przekracza 7 litrów, co jest bardzo podobnym wynikiem do tego jaki uzyskiwałem poprzednim Yarisem (poj. 1.33).
Ostatnią nowością póki co odkrytą (choć nie do końca) w tym modelu jest tempomat. Jego włączanie nie jest jednak zbyt intuicyjne (jak np. w moim prywatnym Seacie Altea, gdzie czynność ta jest banalna) i będę chyba musiał zerknąć do instrukcji, żeby przyswoić sobie kombinację uruchamiającą.
Reasumując, zmiany designu delikatne, silnikowe chyba na lepsze (zobaczymy jak z bezawaryjnością), tzw. "wodotryski" fajne, więc całość na plus. Jedynie brak odtwarzacza CD jest delikatnym rozczarowaniem, ale na szczęście nie jest to problem strategiczny, a jedynie wymuszający przestawienie się na inne nośniki muzyki/audiobooków...

sobota, 8 października 2016

VW Golf MK III - oświetlenie

Golfa kupiłem z "tuningowymi" lampami, które okrutnie mi się nie podobały i już od dnia zakupu obiecywałem sobie, że prędzej, czy później w ich miejsce trafią zwykłe lampy jednokomorowe, przywracając mu tym samym "ludzki" wygląd. Jakoś mnie dzisiaj tknęło, zajechałem na jeden taki szrot/złomowiec na gdańskim Przymorzu i drogą kupna, za całe 60 PLN nabyłem całkiem ładne, dwie przednie lampy do mojego Golfidła. Firmy Hella. Po zakupie, korzystając z tego, że jakoś deszcz nie chciał się rozpadać, udałem się do Dziupli, gdzie szybciutko pozbyłem się starych lamp, a w ich miejsce zamontowałem moje "nowe" używki. Oczywiście przełożyłem silniczki od regulacji, a przy okazji pozbyłem się "pajęczyny", którą fachowiec montujący poprzednie lampy zostawił po sobie pod maską... Nooo... Mała rzecz, a cieszy :-) Next step - kierunkowskazy...

wtorek, 10 maja 2016

VW Golf MK III - obuwie

Golfa kupiłem dobrze, w dobrym stanie, z działającym szyberdachem i całkiem fajnym radyjkiem, ale co najważniejsze - z dwoma kompletami kół, obydwa w tym samym rozmiarze 14', z czego komplet letni na alusach, zimówki zaś tradycyjnie na stali. Samochód jest stary, fakt i pewnie kilkanaście lat temu 14-to calowe alufelgi byłby si, ale teraz... Po uprzednim jeździdle zostały mi w garażu 16-to calowe koła z takim samym rozstawem śrub, musiałem jedynie zadbać o otwór centralny, który różnił się wielkością. Na szczęście musiałem go zmniejszyć, a nie powiększyć, więc skończyło się na kupieniu za kilkanaście PLN pierścieni centrujących. Opony które tkwiły na felgach (pomimo właściwego rozmiaru - 215/40/16) nie nadawały się już jednak do niczego (nawet gdyby się mocno uprzeć), wylądowały więc na śmietniku, a na felgi założyłem nowe opony w rozmiarze 195/45/16. A alu 14-tki kupione z samochodem? Leżą aktualnie w garażu, przydadzą się na zimę. Trafią na nie zimówki ze stalówek.

czwartek, 28 kwietnia 2016

VW GOLF MK III - start !

Faktem jest, że zielony pojawił się u mnie przypadkowo - straciłem na jakiś czas służbowego Yarisa, a że nie jestem w stanie funkcjonować na jednym samochodzie, musiałem coś szybko nabyć drogą kupna. W związku z tym, że samochód może za chwilę "przestać jeździć" nie chciałem wydawać na niego większej kasy i budżet ograniczyłem do 3 tys. PLN. Natomiast warunkami brzegowymi były: - grupa VAG, - silnik benzynowy, bez gazu, - akceptowalny stan blacharski i ogólny, - umiejscowienie samochodu w Trójmieście. Po 3 dniach poszukiwań trafiłem w Brzeźnie na mój samochód, a że spełniał wszystkie wymagania z nawiązką, stałem się jego właścicielem. Krótko: rocznik 1995, 1.6 benzyna, 75 koni, przebieg licznikowy 229 tys. km, dwa komplety kół (jeden, letni, na 14-to calowych alusach !), niezłe radio, działający szyberdach, stan blacharski i ogólny dobry, podobnie silnik i zawiecha. Dodatkowo posiada przednie lampy, które mi się nie podobają, ma grill bez znaczka i kierunkowskazy/halogeny w zderzaku, które powinienem wymienić. I skoro już jest... Jakieś plany muszę wobec niego powziąć... Kasa poszła na niego niewielka, można by coś tam w formie relaksu dłubnąć... Na początek poszły felgi, które zostały mi po sprzedaży Tigry. Rozstaw ten sam, za kilkanaście złotych nabyłem pierścienie centrujace, za kilkaset nowe opony w rozmiarze 195/45/16, za kilka je umyłem, a założyłem na samochód sam, całkiem za darmo. Zastanawiam się co dalej...